W kontekście ograniczeń covidowych zastanawialiśmy się niedawno jakie są najbardziej skrajne punkty Unii Europejskiej - Unii, a nie Europy, bo najciekawsze są te, które leżą już na innych kontynentach. Jeżeli Czytelnicy chcieliby też się zastanowić, to odpowiedzi znajdą na końcu postu, a moją podpowiedzią - pewnie oczywistą - byłoby, żeby rozważać populację wysp. No a skoro o morzach i oceanach się zgadało, to dziś będzie o wielkiej wodzie i naszych incydentalnych kontaktach z wielką wodą, wszystko w otulinie przyjemnego niebieskiego.
 |
często bywamy na terenach nadmorskich, ale rzadko jesteśmy nad morzem |
 |
jeśli już, to na chwilkę, polansować się do fotki i tyle ich było |
 |
szczególnie w miejscach jak Madera, gdzie plaży / wybrzeża zazwyczaj nie ma |
 |
i na morze można pogapić się tylko z betonowego nabrzeża lub klifu |
 |
ja wolę gapić się na morze z wysokości |
 |
a tak a propos wielkiej wody, a raczej wielkiej ilości wody... średni roczny opad w Warszawie to 500 litrów na metr kwadratowy...
|
 |
w zeszły wtorek w Porto Moniz (na północy wyspy) spadło 160 litrów!
|
|
Północ: Finlandia i Nuorgam.
Południe: Francja i Reunion.
Wschód: Francja i znów Reunion.
Zachód: znów Francja i Saint-Martin na Karaibach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz