Pozdrawiając Czytelnika lobbującego za kolarstwem romantycznym bez cyferek, chciałabym podsumować listopad, w którym to miesiącu podjechałam 24623 metry, czyli prawie jedną trzecią tego co przez cały poprzedni rok! A to przy zaledwie 848 kilometrach w poziomie (sporo mniej niż moja normalna miesięczna średnia). A takie proporcje bo? Bo (chyba jeszcze nie wspominałam?) Madera stromą wyspą jest!
 |
raptem kilka kilometrów podjazdu, a już mamy fajny widoczek |
 |
(chociaż najpierw trzeba było swoje się zmęczyć)
|
 |
(up! up!! up!!! czasem podjazdy są strome) |
 |
(czasem - rzadko - są trochę bardziej łagodne) |
 |
(a najczęściej to pewnie jest tak, że są strome, ale na zdjęciach wygląda, jakby było po płaskim - te białe "ząbki" okalające pagórek, to trasa, wcale nie łagodna...) |
 |
czasem jest ładnie i widać, gdzie się podjeżdża |
 |
i można (i należy) cieszyć oczy |
 |
czasem z tym widzeniem jest trudniej |
 |
bo ledwo widać kilkadziesiąt najbliższych metrów |
 |
i chociaż częściej przedzieramy się chmuromgłę, to oczywiście na większości zdjęć niebieskie bezchmurne niebo (bo wtedy aż chce się wyjmować aparat) |
 |
ale prawda, że chumromgła jest klimatyczna |
 |
bo to nie brudny obiektyw to na górze, to chmury :-) |
 |
stan pośredni - niby coś widać, ale jak widać?! |
 |
dwa obrazki - znajdź pięć różnic |
 |
na tym zdjęciu też jadę, ale dużo trudniej mnie znaleźć |
 |
generalnie jakby ktoś się zastanawiał, czy jazda tutaj jest bezpieczna i czy nie spotykamy aby za dużo ludzi na trasie... |
 |
to największym niebezpieczeństwem jest chyba śmierć z głodu, bo ostatnio zrobiliśmy pięćdziesiąt kilometrów i na trasie był jeden bar, w którym z jedzenia to były prostopadłościenne ciasta Dan Cake'u w plastikowych torebkach... |
 |
więc zazwyczaj ludzi za dużo nie ma... |
 |
...tylko my |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz