wtorek, 24 sierpnia 2021

[Berlin] Berlin czy raczej Bärlin?

Trzy tygodnie we (wszystkich czterech!) krajach niemieckojęzycznych kończymy weekendem w Berlinie. Mieliśmy zagrać w turnieju brydżowym - Otwartych Mistrzostwach Niemiec Drużyn Mikstowych. Piszę "mieliśmy zagrać", a nie "zagraliśmy" wcale nie przypadkiem - do gry nie doszło, nie zostaliśmy dopuszczeni, oficjalnie z powodu nieposiadania opłaconej składki do niemieckiego związku dnia pierwszego stycznia, mniej oficjalnie z niechęci władz do gry Nieniemców w tych zawodach. Z jednej strony rozumiem - są to mistrzostwa kraju, można by to wydarzenie opisać jako chęć wybrania najlepszego Niemca ze wszystkich niemieckich brydżystów, z drugiej strony świat idzie do przodu - Unia to prawie że jedno państwo, granic nie ma, no a poza tym dokładnie w tym momencie kiedy nam odmówiono wstępu na Mistrzostwa Niemiec, niemiecka para eksportowa Sabine Auken i Roy Welland zdobywała srebro w drużynowych Mistrzostwach Polski. Także ten.

zamiast grać w brydża, jeden dzień spędzamy na misiobraniu, drugi na rowerze.
Do tego zaległe urodzinowe zakupy w Raphie - to nie był taki zły weekend!
tym razem skromniej niż trzy lata temu, ale coś do kolekcji udało się dodać
na rower pojechaliśmy tylko w jeden z dwóch weekendowych dni (wyjazd
z Berlina to masakra, ciągnie się to miasto i ciągnie) i miśka upolowaliśmy
tylko jednego (bo ponoć za dużo czasu to zabiera i opóźnia nasz i tak
mocno napięty plan)
ale jak już się wyjedzie, to jest okej
patrzcie kogo spotkaliśmy przypadkiem!
No dobra, nikt w to nie uwierzy - skoro mieliśmy wolną kanapę, a do
Berlina kursuje bezpośredni ekspres, to czemu by tej kanapy nie podnająć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz