sobota, 7 sierpnia 2021

[Lucerna] happy birthday to me!

Od chłopaków dostałam na urodziny piękny prezent - jeden ułożył świetną trasę, a drugi udawał, że zupełnie nas nie potrzebuje do zwiedzania Lucerny, że obejdzie sobie ją sam, ale dobrze wiem, że wolałby z nami. No bo kto by nie wolał, prawda? Pętla miała być lajtowa, taka po płaskim, no wiesz, maksymalnie jeden podjazd, więc w zasadzie był jeden podjazd, a że z 500 na 1600 m npm w 12 kilometrów, to kto by zważał na takie szczegóły... Ale widoki bajka!

przyznaję, że w tej okolicy był potencjał na zdjęcie sztos - znowu góry
i jezioro razem - trochę niewykorzystany
ale tu już wykorzystany!
ulica, którą podjeżdżaliśmy nazywała się Panoramastraße i chyba nie jest
to nazwa na wyrost!
szkoda, że do zdjęcia nie da się dołączyć pliku mp3 - wygląda na górską
sielankę, a w rzeczywistości hałas setek dzwoneczków krów
szczyt już widać, allez allez!
gdzieś tam sobie wjechaliśmy
widok na drugą stronę góry, niebrzydko
czas na zjazd! Czyli to co tygryski lubią najbardziej!

A gdybym urodziła się w Szwajcarii, gdzieś pod Zurychem lub Lucerną, to pewnie na naszym domu wisiałaby kartonowa pszczółka albo myszka Miki albo krówka z imieniem i datą, chyba że trzydzieści plus lat temu tego zwyczaju jeszcze nie praktykowano. Teraz takich obrazków widywałam mnóstwo, ale albo na podjeździe, że ciężko ruszyć, albo na zjeździe, że za szybko, albo ktoś akurat stał i głupio było cykać foty i z tego odkładania na później okazało się, że właściwie tego przyjemnego zwyczaju zupełnie nie uwieczniłam. Mam tylko takie:

Fadri i Lurin, rośnijcie zdrowo (:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz