Wymeldowujemy się z hotelu, odstawiamy Franka na lotnisko, zatrzymujemy się na pierwszym lepszym parkingu (jest niedziela, więc pod wszystkimi marketami pusto, w Szwajcarii sklepy czynne są od poniedziałku do soboty) i wreszcie próbujemy odpowiedzieć sobie na jedno ważne, ale to bardzo ważne i bardzo trudne pytanie - co dalej? Prognoza pogody nie jest optymistyczna, i jest to pewne niedopowiedzenie... Nie dość, że leje (mniej więcej w całej Europie), to jest zimno (na szczytach wszystkich przełęczy, na które chciałam wjechać wręcz lodowato). Z braku lepszych pomysłów rezerwujemy dwie noce w hotelu austriackim, w poniedziałek powinno być znośnie (i było), a potem - się zobaczy! Po fakcie przyznaję, że jest to strategia bardzo (za bardzo!) męcząca - ciągłe szukanie, ciągłe bycie w nierowerowym ruchu, przejazdy autem, pakowanie, rozpakowywanie, to wszystko powoduje, że już i tak męczące wakacje są za męczące. W każdym bądź razie, nie wybiegając za bardzo w przyszłość, w poniedziałek udaje nam się odhaczyć podjazd trzydziestu zakrętów inaczej znany jako Silvretta Hochalpenstraße albo przełęcz Biellerhöhe. Dzięki temu, że wjeżdżamy napędzani tylko pracą naszych mięśni, a nie na przykład silnikiem spalinowym, oszczędzamy 16.50 euro!
 |
zakręty są ponumerowane, tutaj trzynasty z trzydziestu. I mimo że na wszystkich zdjęciach jesteśmy praktycznie sami, tą fantastyczną drogą wjeżdżało również wiele aut z turystami, 16.50 euro to może i dość wysoka opłata, ale jak widać niewystarczająca. |
 |
kilka zakrętów wyżej i z widokiem na poprzednie |
 |
kolory są obłędne, widoki są obłędne, dla nich właśnie jechałam pół Europy |
 |
to samo miejsce, inny kolarz, nie mogę się napatrzeć, nie mogę zapomnieć, nie mogę tych zdjęć nie wrzucić... |
 |
...mimo że są bardzo do siebie podobne |
 |
tabliczka zaraz za trzydziestym! |
 |
fotografuje te krowy, jakby żadnej nigdy nie widziała... Ale co ja poradzę, że te alpejskie jakieś inne są! |
 |
po wjeździe na przełęcz nastąpił zjazd... |
 |
... i zwiedzanie wyhaczonej przez Piotrka dolinki. Akurat wtedy wyszło słońce i pogoda wystawiła do zdjęć swoje największe atuty. |
 |
cały dzień udało nam się unikać deszczu. Trochę wiało, ale o tym szybko zapomnieliśmy, no i na zdjęciu wiatru nie widać! |
 |
a jakby ktoś pytał o oszczędności, to zaoszczędzone 16.50 euro można wydać na przykład tak |
 |
i dla mnie ta przełęcz już na zawsze zostanie Kaiserschmarrnpass. Najlepsza motywacja - przez żołądek do mięśni. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz