środa, 4 sierpnia 2021

[Zurych] a kiedy Franek zwiedza muzea...

Szwajcaria: jedziemy rowerem, wąska asfaltowa wiejska droga, widać zakręt okalający górę. Pracuje na tym zakręcie koparka, przed nią jeszcze jedna maszyna, a jeszcze wcześniej barierka ze znakiem zakazu wjazdu. Zatrzymujemy się i zastanawiamy, czy próbować przedzierać się trawą (to długi kawałek), czy zawracać (to dużo dłuższy kawałek) czy zignorować zakaz (tak zrobilibyśmy w większość miejsc na świecie, ale - halo, jesteśmy w porządnej i przepisowej Szwajcarii!). Naradzamy się i wtedy pan od tej drugiej maszyny cofa się kilkanaście metrów, żebyśmy go lepiej widzieli, a nie tak zza drzewa i macha nam, że możemy jechać. 

Także Szwajcaria: koniec podjazdu, koniec asfaltu. Na punkt widokowy prowadzi sto metrów szutru. Jest mgła, widoczność żadna, środek dnia roboczego, turystów sztuk dwie, lokals jeden. Wołamy mu z uśmiechem "dzień dobry", a pan odpowiada całkiem bez uśmiechu, że tutaj nie wolno (po tym szutrze) jeździć rowerem.

nie jest to może najlepszy zwiastun szwajcarskich postów rowerowych,
ale nic lepszego od tego zdjęcia już tutaj nie zobaczycie...
fot. Grzesiek, dzięki!

Kanton zurychski poznajemy z Grześkiem - kolegą z pracy, który trochę czuje się już z Zurychu, trochę jeszcze z Krakowa, a trochę w ogóle z Przemyśla. Po okolicach dwóch z tych miast już nas oprowadzał, został nam Kraków - może w przyszłym roku?

Szwajcaria - tu nawet jak jest brzydko, to jest ładnie!
ale jak już jest ładnie, to jest bardzo ładnie
bardzo bardzo ładnie
duża zasługa w tym jezior
soczyście zielonej trawy
bardzo pofałdowanego terenu, że widać dalko, widać w dół i do góry,
ale widać też tę trawę, bo nie są to jeszcze wysokie Alpy
fot. Grzesiek
muczącego towarzystwa
ale jednak najbardziej jezior
oj, jezior!
fot. Grzesiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz