niedziela, 10 listopada 2019

[Katar] 99 procent Katarczyków mieszka w Dosze

W rankingu linii lotniczych 2019 Qatar Airlines zajmuje pierwsze miejsce na świecie (przed Singapore Airlines i ANA All Nippon Airlines), tym bardziej cieszę się, że to QA zawiezie nas na wakacje - pierwsze dłuższe od dawna i prawdziwy reset od pracy. Z jakością linii po raz pierwszy mam styczność przy wyszukiwaniu biletów - do Bangkoku lecimy przez Katar i linie bardzo namawiają na przystanek tamże. Wyszukiwarka połączeń ma oddzielny checkbox "przystanek w Dosze", a po wybraniu go proponuje bardzo dobre noclegi bardzo tanio. Za niecałe trzydzieści dolarów śpimy w pięciogwiazdkowym hotelu.
czy leci z nami szejk?
Loty nie rozczarowują - uśmiechnięte stewardessy i stewardzi witają nas po nazwisku (oczywiście po obejrzeniu biletu). Samolot czysty, na każdym miejscu czeka poducha do spania, kocyk i zestaw niezbędników (podróżne skarpetki, opaska na oczy, stopery do uszu, jednorazowa szczoteczka do zębów). Jedzenie wyjątkowo smaczne, picia do oporu (sok z mango, uwielbiam!), w tym alkohol - oprócz wina, piwa, także likiery czy drinki (niby odkąd zaczęliśmy poważniej jeździć na rowerze właściwie alkoholu nie piję, ale świadomość, że mogę go zamówić, i tak dodaje odrobinę luksusu). Panie szejku, dziękuję!
na dzień dobry dostajemy menu. Trzy dania do wyboru, szkoda tylko, że
z racji późnego checkinu (otwierał się w czwartek o 10, ale zapomniałam mieć
w pracy numerów paszportów, a te są niezbędne do odprawy) siedzimy prawie
w ostatnim rzędzie, więc wyboru nie ma :-) Ale i tak jest pysznie!
Nocleg fajny, chociaż pewnie mogliśmy lepiej trafić (jak na pięć gwiazdek to "jest ok"). Piotrek wybrał sieć hoteli butikowych na suku - jest ich dziewięć niedużych niedaleko siebie, jedne są lepsze, inne trochę gorsze. Od recepcji do naszego budynku mamy ze trzysta metrów, ale nie bój wielbłąda, pięć gwiazdek, więc dystans ten pokonujemy dostojnie meleksem. Prowadzi go elegancki pan w beżowym garniturze i z podłużną metalową przywieszką z imieniem nad sercem. Nosi też nasze bagaże, no bo przecież my jesteśmy od odpoczywania - tyle że pan chyba nie wie, że co za dużo odpoczywania, to niezdrowo. Z okien naszego pokoju widzielibyśmy budkę z szaszłykami i hummusem (w której będziemy się dwa razy stołować)... gdybyśmy mieli okna na świat. Wszystkie pokoje w naszym budynku tworzą wielobok, stanowiący wnętrze, a chodzi się zewnętrznym korytarzem, w związku z czym okna wychodzą na ten korytarz właśnie. Na jedną noc nawet można nie zauważyć, ale na dłuższy pobyt wolałabym jednak dzienne światło.
plus hotelu - ładna arabska estetyka
Na zwiedzanie Dohy mamy sobotni wieczór i całą niedzielę (lot dopiero o 20.25). Wystarcza, żeby zasmakować miasta, niestety brakuje czasu na wizytę na pustyni - w zamian pustynia odwiedza nas. Niespodziewanie spotyka nas burza i ulewa. Leje równo ponad godzinę, ulice zamieniają się w strumyki, przejście podziemne przecieka i przestaje działać winda, moknę do suchej nitki, a wszyscy miejscowi kręcą filmiki, bo bierzemy udział w niecodziennym pogodowym spektaklu. Zanim to, silne podmuchy wiatru - w oczach czuję piasek.
stop już tego zwiedzania
muzeum sztuki islamu, na górze wykwintna restauracja, w której flagowy deser
to bryła z czubka muzeum (Piotrek mnie nie zabrał, ale internet mówi, że cudo
wygląda tak), oko jest kobiece, to to ledwo widoczne zza nikabu.
część nowoczesna - wieżowców dużo...
...a będzie jeszcze więcej. Pół miasta to jeden wielki plac budowy na mistrzostwa
w piłkę w 2022. W Polsce czy innych krajach przygotowania infrastruktury
mają jakiś sens - na stadionach nie tylko gra się w sporty zespołowe, są koncerty,
wystawy, lodowiska. Jak jedno miasto na pustyni zutylizuje siedem wielkich
stadionów i dużo nowych hoteli? Nie wiem :/
kącik kulinarny. Zaciesz od ucha do ucha, bo zaraz wjedzie hummus!
i podgląd z suku - tylu rodzajów pistacji w życiu nie widziałam. Nie mówiąc
o rodzynkach, daktylach czy suszonych owocach...
na zakończenie największa (sensu stricte) atrakcja czekała na nas na lotnisku.
Miś, wysoki na siedem metrów, osiemnastotonowy z brązu, mówi "papa".
Albo - "do zobaczenia"? Piotrek już zaczyna mówić o powrocie za cztery lata,
żeby zobaczyć pomistrzostwowy skyline Dohy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz