niedziela, 26 marca 2023

[Nowa Zelandia] "Kia ora" mówi się też na pożegnanie

Epilog naszej długiej podróży to dwa dni w Auckland i czas pożegnań. Z ulubionym hummusem z dynią i słodkim ziemniakiem kumara. Z odmawianiem mleka do herbaty. Z wafelkami Cadbury w mlecznej czekoladzie. Z wytrawnymi bułeczkami "scones" serwowanymi na ciepło i z masełkiem. Z jednopasmowymi mostami na autostradach. Z nowozelandzkim angielskim, w którym większość "e" wymawia się jak "i". Ze świetną infrastrukturą rowerową w dużych miastach. Z wysokim stężeniem pięknych widoków na kilometr. Nowa Zelandio, do zobaczenia!

jako Rzym zbudowano na wzgórzach, tako Auckland na wulkanach.
I to nie tam, że siedmiu, phi, w okolicy miasta jest tych wulkanów
ponad pięćdziesiąt! Tu widok na city z jednego z nich.

Podsumowując ten miesiąc, bo lubię podsumowania, to jedyne czego żałuję to, że nie dojechaliśmy do Taumatawhakatangihangakoauauotamateapokaiwhenuakitanatahu. Był na liście, ale jednak mimo tego co pisałam w jednym z pierwszych postów, wyspa północna dostała od cyklonu mocno w kość. W wielu miejscach osunęła się ziemia, czasem w bliskiej okolicy atrakcji, które chcieliśmy zobaczyć, czasem pod drogami, którymi chcieliśmy jechać. Jedna z dużych autostrad właśnie do T(55)u działała tylko w jedną stronę, trzeba by było jechać naokoło, wyszłaby z tego spora podróż, zrezygnowaliśmy. Następnym razem!

droga zamknięta to częsty widok,
rowerem można traktować go trochę mniej poważnie niż autem
:(

Lubię podsumowania i mimo że o wszystkich tych atrakcjach było, to powiedzmy sobie jeszcze raz jak wygląda moje top 9 nieoczywistych atrakcji Nowej Zelandii. Oglądanie gwiazd w jacuzzi; przyautostradowy płot ze staników; burgery w eks-kościele; (prawie) cheeseburgery w samolocie McDonalda - ich najlepszej filii na świecie; świecące w nocy robaki Arachnocampa luminosa; republika Whangamomona, która za prezydenta miała kozła, żółwia i pudla; pomnik gigantycznej marchewki, bo ktoś kiedyś zorientował się (?!), że gdzieś jest nikomu niepotrzebny (?!) odlew i go sobie przywiózł (?!); kibicowanie treningowi kadry na welodromie i Baldwin Street, bo kolarzy kręcą procenty, a tu procentów było dużo. Do tego oczywiste atrakcje - zwierzęta (alpaki!!! Lwy morskie!!!), górskie wędrówki (Tongariro - najpiękniejszy hike świata i drugi do Muller Hut), dużo krótszych spacerów (na lokalne szczyty, po lesie deszczowym, po parku wulkanicznym), jazda autem w ładniej scenerii dla samej jazdy autem w ładnej scenerii, punkty widokowe na góry, ocean, jeziora, skały, fjordy, las. Tylko to chodzenie i jeżdżenie do góry nogami to jednak uciążliwe było...

no to pa!

piątek, 24 marca 2023

[Nowa Zelandia] pakowanie się w plenerze powoli staje się naszym logistycznym znakiem rozpoznawczym

Niestety nadszedł czas na podsumowanie wyspy południowej.

autem: 2400 km
rowerem: 650 km / 8500 m do góry
pieszo: 38 km / 2200 m
dobrych wspomnień: niepoliczalnie dużo
trasa autem

Dziwne atrakcje na trasie?

były!
stanikowy płot zachęca do wpłaty datków na onkofundację

Kiwi na trasie?

nie było! :(
(na zdjęciu najbliżej jak na tym wyjeździe byliśmy kiwi)

Piękne widoki na trasie?

były!

Niesamowita natura na trasie?

była!
to niezwykła plaża (Tunnel Beach), do której dochodzi się (niespodzianka!)
tunelem (czarna wnęka w prawym górnym rogu)
dziwne te lwy morskie wygrzewające się na skałach
głazy Moeraki - duże, kuliste (za wikipedią) konkrecje (agregat mineralny
powstały wskutek stopniowego narastania minerałów wokół jakiegoś obiektu
 w skale
) na plaży wyglądają kuriozalnie i prowokują do pytania skąd się wzięły
i to tłumaczy wikipedia, przy okazji używając trudnych słów: erozja, mułowiec,
szlam, glina, kalcyt, cementacja, pęknięcia, nie do końca wyjaśniony proces

Świetne pętle rowerowe w trasie?

były!
najczęściej występowały w parze z jeziorem
tym czy innym
albo jeszcze innym
dużo mają tych jeziora, serio!
"ptaki" w reżyserii Piotra Be
ha, ale Was zrobiłam - nikt nie spodziewał się, że jeszcze będzie jezioro, hę?

Chwile warte zapamiętania w trasie?

oj, były!

środa, 22 marca 2023

[Nowa Zelandia] zobaczyć śnieg tego lata tej zimy

Plany wędrówkowe zakładały inaczej (więcej, oczywiście), ale pogoda lubi weryfikować plany i skończyło się na dwóch hike'ach z prawdziwego zdarzenia. Żeby było sprawiedliwie i żadna wyspa nie miała powodów do zazdrości o drugą - jeden odbył się na północnej (Tongariro Alpine Crossing, o nim na blogu już było), jeden na południowej (spacer do Mueller Hut). Ten drugi nawet nie okazał się tak długi, bo liczba kilometrów ledwo dwucyfrowa, ale bardzo bardzo stromy - w menu dwa kilometry wchodzenia po schodach, a potem półtora kilometra wspinania się po skałach, i głazach i w zasadzie voilà!

najpiękniejsze połączenie na świecie: woda i góry
plusem stromego szlaku jest szybkość pojawiania się widoków
tędy weszliśmy. To było proste. Tylko jak stąd zejdziemy?
lodowiec! Taka była ukryta misja: zobaczyć śnieg tego lata tej zimy
Mueller Hut - tu można nocować. Chatka ma dwie sale, w sumie 28
łóżek, nocleg kosztuje niecałe 50 dolarów, ale trzeba go sobie zarezerwować
odpowiednio wcześniej

poniedziałek, 20 marca 2023

[Nowa Zelandia] airbnb.co.nz

W Nowej Zelandii odczarowuję słowo “motel”. Do tej pory kojarzyło mi się bardzo amerykańsko z tekturowymi, zakaraluszonymi pokojami na godziny. Okazuje się, że może być czysto, schludnie i przestronnie - takie zwyczajne małe mieszkanie w parterowym budynku, z prysznicem, lodówką, mikrofalą, a czasem i kominkiem, z wejściem od ulicy i własnym miejscem parkingowym. Korzystamy z nich kilkukrotnie, ale podstawową formą zakwaterowania stanowią podnajmowane pokoje lub domki dla gości u zwykłych ludzi. To różne miejsca, bardzo różne. Czasem mikroskopijny pokój z łazienką dzieloną z innymi gośćmi, a kuchnią z gospodarzami (więc jakoś głupio się tam wpraszać nawet po gorącą wodę do herbaty), a czasami gigantyczny pokój z luksusową łazienką, pięknym widokiem, możliwością skorzystania z jacuzzi i prywatnego basenu. Nasz krótki przegląd sytuacji zmierzał do sformułowania tezy, że wolne pokoje turystom po prostu się wynajmuje, niezależnie od sytuacji materialnej, ale może to błędne odczucie. W każdym bądź razie wszystkie miejscówki bardzo w porządku, wszystkie czyste, wszyscy gospodarze życzliwi. Nie zawsze było jacuzzi (gwoli ścisłości jacuzzi było raz), nie zawsze pralka, ale podgrzewany koc w łóżku i mleczko w lodówce zazwyczaj już tak, czasem też jakieś płatki, raz nawet jajka na śniadanie. Co ciekawe na airbnb większość tego typu (podnajmowanych pokojów) miejscówek (czyli generalnie większość miejscówek w ogóle, bo głównie takie są) ma fantastyczne oceny (4.96, 4.87, 4.91 itd w pięciostopniowej skali), co zdecydowanie nie jest standardem w innych częściach świata.

poglądowo - motel #1, Christchurch, ulica Motelowa (nie nazywała się tak,
a powinna). Tu jeden raz nocujemy nieszablonowo, bo w motelu, ale bez auta.
poglądowo - motel #2, Hokitika. Ulewno - burzowa noc, to tu nam wysiadł prąd.
raz - z zupełnego braku innych opcji - nocowaliśmy też w przykempingowej
chatce z dzieloną łazienką (co nie jest dużym minusem), ale w innym
 budynku (co już dużym minusem jest - szczególnie jak ktoś zazwyczaj musi
w nocy, ale na szczęście tym razem nie musiał), bez internetu (co nie jest
dużym minusem), bez prądu (co jest większym minusem) i z odwiedzinami
myszki (co już jest całkiem sporym minusem, na szczęście szybko zwiała,
prawdopodobnie przez jakąś dziurę na dwór, bo później nie słychać już było
jej chrobotania). 
całe zakwaterowanie wyglądało tak - na tablicy rozpiska kto gdzie,
obok mapka, kluczyki w drzwiach chatek
może nie było prądu i toalety, może były myszy, ale śniadanie na takim
ganku smakuje najlpiej
oczywiście śniadanie smakuje też nieźle w bardzo przestronnym eleganckim
salonie, nawet jeśli składa się z samych opcji na słodko i płatków
z cyklu perełki airbnb - prysznic taki trochę na zewnątrz, trochę w chatce
z cyklu perełki airbnb - klimatyczne wnętrza
z cyklu perełki airbnb - oglądanie gwiazd chmur w jacuzzi
z cyklu perełki airbnb - duży pokój z dużą dozą prywatności
(właścicielkę widzieliśmy tylko kiedy oprowadzała nas po domu)
z cyklu perełki airbnb - najlepsze towarzystwo na poranne śniadanie
z cyklu perełki airbnb - widok z okna dwa na dziesięć. Ale mocne dwa!
z cyklu perełki airbnb - duża biblioteka (udało się przeczytać z niej jedną
książkę), dużo miejsca, płatki i mleko, fantastyczni gospodarze
nie zawsze było bardzo ładnie, ale zawsze było schludnie, a tu jeszcze
w naszej łazience do dyspozycji mieliśmy pralkę