czwartek, 9 marca 2023

[Nowa Zelandia] batoniki można wwieźć tylko, jeżeli zawierają mniej niż dwa procent miodu

W Nowej Zelandii zdecydowanie poważnie podchodzi się do tematu biobezpieczeństwa i po raz pierwszy odczuwamy to już na granicy. Trzeba dokładnie zadeklarować co się wwozi - nie wolno na przykład żywności pochodzenia zwierzęcego (to częste na granicach), ale również batoników czy słodyczy o dużej zawartości miodu. Podejrzany jest także cały ekwipunek outdoorowy - wszystko co miało kontakt z naturą, ziemią, inną biosferą (np namioty). Rowery i buty do chodzenia pod górach powinny być czyste, by nie przywieźć okruszków gleby. Porozlepiane na całym lotnisku plakaty grożą za niepełną deklarację natychmiastowym mandatem w wysokości czterystu dolarów, a jeżeli sprawa jest poważniejsza i trafi do sądu, to kara może być i sześciocyfrowa lub niefinansowa - więzienie czy zakaz wjazdu.

Dyscyplina panuje też w lasach, parkach, przy jeziorach. Specjalne instrukcje tłumaczą, żeby między pływaniem w różnych jeziorach wyczyścić łódkę z alg, glonów itd. Nas proszono o umycie podeszw butów na farmie alpak, gdzie oprócz słodziaków wyjadających trawę i łasych na pieszczoty, rosły drzewa kauri - podatne na konkretne grzyby, które można nieświadomie wnieść na ziemi przyczepionej do podeszwy. Ale z taką przyrodą to całkiem ich rozumiem. Poniżej rekonesans południowy, szeroko rozumiane okolice Christchurch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz