sobota, 4 marca 2023

[Nowa Zelandia] rozdział "wyspa północna" przeczytany

Podsumowując wyspę północną zacznijmy od cyferek, bo wszyscy wiedzą, że uwielbiam cyferki: 

  • autem 1785km,
  • rowerem 650km / około 10000m w górę,
  • pieszo 65km / 1800m w górę.
nie wszystkie 1785 kilometry były takie malownicze jak ten

Niby niedużo, ale jednak to był intensywny czas. To też pierwsze nasze tego typu wakacje, pierwszy roadtrip. Conocne rozpakowywanie się, coporanne zapakowywanie się, copopołudniowe szukanie nowej bazy noclegowej. Jeszcze się docieraliśmy z tą ideą, jeszcze zauważaliśmy poślizgnięcia i braki, ciągle dopisywaliśmy nowe do listy rzeczy, które powinniśmy byli zabrać jak własne sztućce (żeby zjeść w drodze sałatkę z supermarketu), jeszcze większą liczbę toreb, torebek, torebuniek, siatek, siateczek, pudełek, pudełeczek - wygodnie byłoby mieć specjalną przestrzeń na kosmetyki, oddzielną na brudne rzeczy do prania, inną na jedzenie czy rzeczy na rower w niepogodę. Poniekąd tak sobie organizowaliśmy miejsce w aucie, ale powoli, metodą prób i błędów. Aha, i jeszcze własna muzyka lub audiobook, kabelki, powerbank.

te 1785 kilometrów wyglądało mniej więceej tak

Po drodze sporo się zatrzymywaliśmy na krótkie spacery do przeróżnych atrakcji. Były widoczki, lasy, plaże, skały, wodospady, kopalnie, stare linie kolejowe, ogrody, parki. Były też miejsca... dziwne, niekwalifikujące się do żadnej z wymienionych kategorii. 

widoczki
lasy
plaże - jeszcze nie wiem kto zabił, ale mam nadzieję, że nie będę tego
w tych okolicznościach przyrody wiedzieć jeszcze parę godzin
skały
parki i ogrody - tu Hamilton Gardens
nadal Hamilton Gardens, ale w innym wydaniu. Sama koncepcja tego
miejsca - bardzo udana moim zdaniem - polegała na urządzeniu każdego
zakątka w innym stylu. Był ogród chiński, ogród angielski, japoński,
staroegipski, włoski renesansowy, kwiatowy, ziołowy, uprawny itd.
plaże, czasami z góry. Tutaj Mount Maunganui.
atrakcje, które trudno wytłumaczyć, vol. 1
rower spoko, ale nie wiemy, co ma upamiętniać. Nowa Zelandia tradycji
kolarskich (niestety) nie ma, nie ma też w historii wyjątkowego kolarza
sportowca, nie jest to tutaj popularne hobby.
atrakcje, które trudno wytłumaczyć vol. 2, a jeszcze trudniej wytłumaczyć,
jak to się stało, że dotarliśmy tu po 16.30, o której to godzinie samolot-ogródek
zamyka się dla klientów z BigMacami. Jak nie jestem fanką, tak w takich
warunkach, w najlepszej filii McDonalda na świecie (wybranej głosami
klienckimi)  cheesburgera mogłabym zjeść. Gdzie to? W Taupo.
atrakcje, które trudno wytłumaczyć vol. 3
Ohakune - miasto produkujące warzywa i park marchewki tamże.
Pamiątkowa tabliczka, którą właśnie czyta Piotrek mówi, że ktoś
kiedyś zorientował się, że gdzieś jest taki gigantyczny niepotrzebny odlew
marchewki (ale jak to?!?!), więc go tu przywiózł (?!?!). I stoi.

Była też jazda dla samej jazdy - przejechaliśmy się stupięćdziesięciokilometrową "zapomnianą autostradą" - Forgotten World Highway. Droga nie do końca opowiadała mojemu archetypowi autostrady jako ulicy, na której rozwija się prędkości wysoce trzycyfrowe. Pokonanie tego odcinka zajęło nam bite trzy godziny (!), nie licząc przerw na atrakcje, bo widoczki, bo bardzo wąsko (jeden pas w jedną stronę i to też nie zawsze), bo zwężenia, bo "one way bridge", bo bardzo kręto, bo dziesięć kilometrów szutru.

no to ruszamy!
jest taka anegdota o królu bądź zabieganym prezydencie, który mówił,
że do toalety chodzi nie wtedy, kiedy potrzebuje, ale kiedy ma na to
czas między spotkaniami. Podobnie jest ze stacjami benzynowymi na
Nowej Zelandii - nie ma co czekać...
widok z autostrady na dalszą jej część
klasyczny widok z typowej autostrady

Forgotten Highway przejeżdża też przez jedno bardzo dziwne miejsce - republikę Whangamomona. W proteście administracyjnym w 1989 ta mała miejscowość ogłosiła się republiką. Taką z własnym dniem świątecznym (w 2023 był to 23. stycznia) i własnym prezydentem! Zresztą tu dopiero robi się ciekawie. Jako pierwszego wybrano (bez jego wiedzy) Iana Kjestrupa. Bez jego wiedzy, ale chyba za pozwoleniem, przynajmniej post factum, bo tym prezydentem przez dziesięć lat był. Nie do końca wiem, jakie obowiązki niesie ze sobą to stanowisko, chyba nie za duże, bo kolejni prezydenci nie byli ludźmi. Dwa lata piastował urząd kozioł Billy Gumboot, aczkolwiek internet spekuluje, że może tak zależało mu na wygranej, że wyżarł głosy na swoich konkurentów. Potem pudel Tai, ale po roku zaatakowany przez mastifa zrezygnował. Wreszcie był żółw, być może wybrano zwierzę długowieczne jako chęć rozwiązania problemu na dłużej. Niestety Sir Murt Kennard odszedł jednak raptem po dziesięciu latach w 2015 i od tamtego czasu prezydenci reprezentują rasę homo sapiens (czyli znowu zrobiło się nudno). Populacja to (w 2018) 126 osób, a głównym budynkiem i jej sercem hotel. Można również kupić paszport Whangamomona albo dać sobie wbić stempel republiki do zwykłego paszportu, czego nie zrobiliśmy bojąc się, że gdzieś kiedyś na którejś granicy przejęty swoją rolą służbista zabroni nam wjazdu do jakiegoś kraju.

Murt - ciągle w pamięci!
uwielbiam reklamę sklepiku z pamiątkami i szpargałami jako sprzedającym
unikalne wyroby importowane z Nowej Zelandii!

Generalnie nowozelandzkie autostrady to bardziej "autostrady", a w najlepszym wypadku drogi szybszego ruchu. Oprócz okolic Auckland, gdzie rzeczywiście są dwa pasy, a przez chwilę nawet trzy, wszystkie te drogi są jednopasmowe i dość wąskie (jak na autostradowe standardy). I co z tego, że można na nich jechać sto kilometrów na godzinę, kiedy trafi się pod górkę na cysternę z mlekiem, ciężarówkę z balami drewna albo przyczepę kempingową?

"autostrady" nie są bynajmniej proste, zakrętów jest sporo, a pewnym
ułatwieniem w ocenieniu jak ostro będzie i z jaką prędkością można
w niego wejść, są rekomendowane prędkości - na żółtych tablicach, zawsze
kończące się na 5. Widziałam i 95, i 15, i wszystkie opcje pomiędzy. 
drogi już wąskie często zwężają się jeszcze bardziej - jednopasmowy
most występuje w przyrodzie niezwykle często, ale zawsze jest
odpowiednio oznakowany - napisem na drodze i znakiem, kto ma
pierwszeństwo, a kto czeka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz