poniedziałek, 20 marca 2023

[Nowa Zelandia] airbnb.co.nz

W Nowej Zelandii odczarowuję słowo “motel”. Do tej pory kojarzyło mi się bardzo amerykańsko z tekturowymi, zakaraluszonymi pokojami na godziny. Okazuje się, że może być czysto, schludnie i przestronnie - takie zwyczajne małe mieszkanie w parterowym budynku, z prysznicem, lodówką, mikrofalą, a czasem i kominkiem, z wejściem od ulicy i własnym miejscem parkingowym. Korzystamy z nich kilkukrotnie, ale podstawową formą zakwaterowania stanowią podnajmowane pokoje lub domki dla gości u zwykłych ludzi. To różne miejsca, bardzo różne. Czasem mikroskopijny pokój z łazienką dzieloną z innymi gośćmi, a kuchnią z gospodarzami (więc jakoś głupio się tam wpraszać nawet po gorącą wodę do herbaty), a czasami gigantyczny pokój z luksusową łazienką, pięknym widokiem, możliwością skorzystania z jacuzzi i prywatnego basenu. Nasz krótki przegląd sytuacji zmierzał do sformułowania tezy, że wolne pokoje turystom po prostu się wynajmuje, niezależnie od sytuacji materialnej, ale może to błędne odczucie. W każdym bądź razie wszystkie miejscówki bardzo w porządku, wszystkie czyste, wszyscy gospodarze życzliwi. Nie zawsze było jacuzzi (gwoli ścisłości jacuzzi było raz), nie zawsze pralka, ale podgrzewany koc w łóżku i mleczko w lodówce zazwyczaj już tak, czasem też jakieś płatki, raz nawet jajka na śniadanie. Co ciekawe na airbnb większość tego typu (podnajmowanych pokojów) miejscówek (czyli generalnie większość miejscówek w ogóle, bo głównie takie są) ma fantastyczne oceny (4.96, 4.87, 4.91 itd w pięciostopniowej skali), co zdecydowanie nie jest standardem w innych częściach świata.

poglądowo - motel #1, Christchurch, ulica Motelowa (nie nazywała się tak,
a powinna). Tu jeden raz nocujemy nieszablonowo, bo w motelu, ale bez auta.
poglądowo - motel #2, Hokitika. Ulewno - burzowa noc, to tu nam wysiadł prąd.
raz - z zupełnego braku innych opcji - nocowaliśmy też w przykempingowej
chatce z dzieloną łazienką (co nie jest dużym minusem), ale w innym
 budynku (co już dużym minusem jest - szczególnie jak ktoś zazwyczaj musi
w nocy, ale na szczęście tym razem nie musiał), bez internetu (co nie jest
dużym minusem), bez prądu (co jest większym minusem) i z odwiedzinami
myszki (co już jest całkiem sporym minusem, na szczęście szybko zwiała,
prawdopodobnie przez jakąś dziurę na dwór, bo później nie słychać już było
jej chrobotania). 
całe zakwaterowanie wyglądało tak - na tablicy rozpiska kto gdzie,
obok mapka, kluczyki w drzwiach chatek
może nie było prądu i toalety, może były myszy, ale śniadanie na takim
ganku smakuje najlpiej
oczywiście śniadanie smakuje też nieźle w bardzo przestronnym eleganckim
salonie, nawet jeśli składa się z samych opcji na słodko i płatków
z cyklu perełki airbnb - prysznic taki trochę na zewnątrz, trochę w chatce
z cyklu perełki airbnb - klimatyczne wnętrza
z cyklu perełki airbnb - oglądanie gwiazd chmur w jacuzzi
z cyklu perełki airbnb - duży pokój z dużą dozą prywatności
(właścicielkę widzieliśmy tylko kiedy oprowadzała nas po domu)
z cyklu perełki airbnb - najlepsze towarzystwo na poranne śniadanie
z cyklu perełki airbnb - widok z okna dwa na dziesięć. Ale mocne dwa!
z cyklu perełki airbnb - duża biblioteka (udało się przeczytać z niej jedną
książkę), dużo miejsca, płatki i mleko, fantastyczni gospodarze
nie zawsze było bardzo ładnie, ale zawsze było schludnie, a tu jeszcze
w naszej łazience do dyspozycji mieliśmy pralkę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz