W środę był dzień na nowe doświadczenia - poszliśmy na nagranie programu telewizyjnego Live with Kelly. Pobudka o 6 rano (czy ja już mówiłam, że żadne z nas nie ma jet lagu? :(), kozaczki, rajstopy, sukienka, a nie, wróć, jeszcze śpię - rajstopy, sukienka, kozaczki, makijaż (w końcu będziemy w telewizji!). Do metra i o 7.15 meldujemy się pod siedzibą stacji abc, gdzie stoi już konkretna kolejka w dwóch rzędach - priority (bilety załatwiane odpowiednio wcześnie) i standard (pozostałe). Bilety są bezpłatne, zamawia się je przez internet (na www.1iota.com). Ja nasze rezerwowałam dwa tygodnie temu i to już za późno na priority. Ustawiliśmy się w dalszym ogonku. Bliżej telewizji stał priority, potem miejsce dla pieszych i kolejka standard.
 |
ogonek priority |
Czekaliśmy do mniej więcej 8.10-8.20, kiedy zaczęli wpuszczać do środka. Niby długo, ale na szczęście nie było bardzo zimno i nie padało. Na padanie się przez chwilę zanosiło, ale “opiekujący się” nami pracownicy telewizji (sprawdzający bilety, zagadujący, ustawiający ludzi w kolejki, pilnujący porządku” mieli kilka parasoli na podorędziu za jedyne 5 dollars, 5 dollars please. Ciekawe, czy cena by wzrosła, gdyby naprawdę zaczął padać deszcz. Dodatkową rozrywkę zapewnił pan ze sklepiku Live with Kelly, który wyszedł z naręczem bluzek (dla mężczyzn tylko jeden fason, to panie stanowią 90% naszej widowni), hoodies-ów, topów sportowych, kubków i torebek. Pokazał nam wszystko po kolei, wyjaśnił, dlaczego tak niesamowicie byłoby coś od niego kupić - będziecie mogli ze swojego kubka “live with Kelly” pić herbatę dokładnie w tym samym momencie co Kelly - aaaaaaaaa! Namawiał też, żeby - jeżeli jest się w kolejce z kimś, zostawić tego kogoś, żeby trzymał miejsce, a samemu pójść do środka robić zakupy - wprawdzie stoisko jest zaraz przy bramkach z wykrywaczem metalu, ale to nie szkodzi, można wejść poza kolejką, kupić i wrócić do ogonka. Aha, a jest się samemu, to on postoi za tego kogoś i też można iść. Uch.
Wreszcie przyszedł czas, że i my mogliśmy wejść do środka. Najlepsze miejsca były już pozajmowane, mogliśmy wybrać słabe na dole (i tak nie byłoby nas widać w telewizji) albo w pierwszym rzędzie na górze (na pewno nie będzie nas widać w telewizji). Wybraliśmy te drugie.
 |
To my, to my, to my! Jednak byliśmy w telewizji! |
 |
jeszcze pusto, kilka minut przed 9 |
Atmosfera w studiu super - ludzie bawili się znakomicie, w większości byli to pewnie fani oglądający show regularnie w telewizji. Pan realizator pokazał, jakie gesty znaczą
proszę klaskać, a jakie
już wystarczy. Sam show - no cóż, nie były to ambitne dyskusje o literaturze, ale też dzięki temu wszystko rozumieliśmy. Z Kelly współprowadził Christian Slater (pan Robot z
Pana Robota, to właściwie ciekawe, bo rola tytułowa, ale drugoplanowa - Piotrek oglądał pierwszy odcinek w samolocie), goścmi byli Keri Russell (kluczowa postać z jednego z moich ulubionych seriali
The Americans), tancerka i aktorka Jenna Elfman i pan z baby zwierzątkami (niedźwiadkiem, szopami, mrówkojadem i kangurem). Co jakiś czas (częściej niż rzadziej) były przerwy na reklamy i wtedy na scenie pojawiało się więcej ludzi - makijażystów, sprzątających (np. konfetti z poprzednich ujęć), dostawiających nowe elementy na scenie, doradzających, ale też kompletnie losowych gości - np. pan z synkiem wpadł powiedzieć “hi”, a Kelly zagadywała publiczność.
 |
wchodzą! |
 |
trzy osoby rozmawiają, reszta nadzoruje (uwagi i podpowiedzi pisane
markerem na białej tablicy |
 |
niedźwiadek |
Nagranie trwało godzinę, a potem Kelly dogrywała dwa krótsze video z Science Bobem, w których przeprowadzali eksperymenty naukowe: nurka Kartezjusza, wkładanie róży do miski z ciekłym azotem, jedzenie popcornu z ciekłego azotu, zanurzanie balonu do ciekłego azotu... Umieścili też litrową butelkę z owym wspomnianym już ciekłym azotem do wydrążonego arbuza, zamknęli w wybucho-odpornej klatce i - co było dalej? Dalej było bum :-)
 |
przed |
 |
po |