niedziela, 19 marca 2017

[Nowy Jork] liczy się ikspirjens

It's all about the experience, liczy się ikspirjens. To był piękny i intensywny tydzień w Nowym Jorku (a czytelnikom gratuluję cierpliwości, i tak - to już ostatni post dedykowany miastu Wielkiego Jabłka). Podsumowując, w NYC udało się:
✔ pójść na trening boksu
✔ zjeść pudding bananowy w cukierni znanej z Seksu w Wielkim Mieście
✔ rozkoszować się czekoladowymi ciastkami z masłem orzechowym (cukiernia #1 na Trip Advisorze, the Levain)
✔ kupić ciuchy z kolekcji Ivy Park
✔ odwiedzić polską dzielnicę
✔ powalczyć z cienką pizzą w stylu Chicago
✔ pogapić się na złote Monopoly
✔ dać się przytłoczyć eksponatami w the Met
✔ pośmiać się na Broadwayu
✔ pójść na nagranie programu telewizyjnego Live with Kelly
✔ zgubić się zwiedzając biuro Google'a
✔ złapać Pokemony w Central Parku
✔ nauczyć się jak przyrządzać gnocchi
✔ pójść na interwałowy trening HIIT prowadzony przez Elise Young
✔ obejrzeć odcinek the Americans w telewizji
✔ pokontemplować sztukę w MoMie

[Nowy Jork] breloczek do kluczy

Ostatnia z ciekawostek - sklep Fuego 718 z meksykańskimi i latynoamerykańskimi jarmarczno-sarkastyczno-folklorowymi akcesoriami na Dzień Zmarłych. Nie żadne tam znicze i chryzantemy, ale wisiorki z kościotrupami, czaszki-przyciski do papieru, krzyżyki do zawieszenia na ścianie...

sobota, 18 marca 2017

[Nowy Jork] ta historia zaczyna się na JFK...

Ta historia zaczyna się na JFK
Zanim mnie posłuchasz, na razie się nie śmiej 
Żenujące przesłuchanie przez robota z ambasady 
W Łomży nie ma teraz żadnej roboty 
Na Greenpoincie jest już siostra i kilka koleżanek 
Trochę jej pomogą bo trudno jest samej 
Zdobyć pracę na samym początku 
Potem wszystko wraca do porządku 
Natalia, Natalia, Natalia w Brooklynie 
Ona nigdy, nigdy 
W naszej pamięci nie zginie 
Ho, ho 
Natalia, Natalia, Natalia w Brooklynie 
Ona nigdy w naszej, 
W naszej pamięci nie zginie 
O tak, o tak 
Greenpoint, Greenpoint jest wielki na wieki 
Największa atrakcja światowej turystyki 
Turyści tu spędzają przeciętnie osiem lat 
Mimo, że jeszcze gdzieś indziej jest piękny świat 
Mahsbet na Queensie albo cuda na Jackowie 
Też jest cudownie i tego mi nie powiesz 
Ale ona jednak na to miejsce trafiła 
I tutaj chyba będzie żyła 
Natalia, Natalia, Natalia w Brooklynie 
Ona nigdy, nigdy 
W naszej pamięci nie zginie 
Ho, ho 
Natalia, Natalia, Natalia w Brooklynie 
Ona nigdy, nigdy 
W naszej pamięci nie zginie 
Ha, ho

piątek, 17 marca 2017

[Nowy Jork] co by tu zbudować z miliona klocków LEGO?

Ostatni dzień obfitował w atrakcje. Zaczęło się od sklepu - no bo gdzie można szukać najlepszych atrakcji?! Tym razem Lego! Sklep był ekstra, trochę ujęć poniżej:
szyld
to co widać to główki ludzików LEGO
gigantyczny smok (tak, trzymajmy się tego, że to smok...)
klocki od podłogi do sufitu, można kupować albo na objętość (mały/duży
kubek) albo kompletować części do zestawu - np na małą Statuę Wolności
i creme de la creme - NAJWIĘKSZA atrakcja
sklepu - replika Rockefeller Centre
(prawdziwy widać przez okno)
Co robi ten pan? Ten pan akurat zszedł z
posterunku - zazwyczaj stoi dwa schodki
wyżej; podaje mu się aparat/telefon, a on
cyka zdjęcia.
takie jak to.
albo to.
Ten zestaw budowano trzy miesiące. Najpierw w Danii (sic!), napisano instrukcję, rozłożono, przetransportowano do Stanów i tu złożono. I to złożono trzykrotnie już - wcześniej cudeńko stało w dwóch innych miejscach (na przenosiny nawet w obrębie sklepu trzeba rozebrać, choć pewnie nie do pojedynczych klocków). Chapeau bas.

[Nowy Jork] Oscary

Piątek zaskoczył (znaczy zaskoczył jak zaskoczył, prognozę online śledziliśmy codziennie) zmianą pogody. Jak w pierwszy weekend było strasznie zimno (najpierw maksymalnie koło -2 i dojmujący wiatr, potem bliżej zera), to tydzień był cieplejszy (5, 8, 15, 15). W piątek natomiast spadł śnieg! Nic dziwnego, że po pracy niespecjalnie spieszyliśmy się na spacer. Wybraliśmy muzeum filmu i był to excellent choice, bo było bardzo bardzo ciekawe! Część poświęcono Martinowi Scorsese - fragmenty filmów, rekwizyty, plakaty, notatki, scenariusze, i - najciekawsze, mianowicie rozrysowane kadry z dość dużą szczegółowością. Nie wyobrażam sobie, jak można przed nakręceniem pierwszego ujęcia, przed usłyszeniem chropowatości głosów aktorów, zobaczyć w głowie klatka po klatce cały film...
klatka do klatki i zbierze się rolka [filmowa]
Oprócz tej tematycznej wystawy, dużo akcesoriów na przestrzeni lat: kostiumy, kosmetyki do makijażu, maski, charakteryzacje, makiety.
makeup kiedyś i dziś
jakaś pani do jakiegoś filmu
mega realistyczne. brr
makieta dla Muppetów przejmujących Manhattan (1983)
Zaraz obok filmowe gadżety. Różne - plakaty, komiksy, winyle, zabawki, figurki kolekcjonerskie, flippery i dużo dużo hmm rzeczy. Dziwnych rzeczy. Bardzo dziwnych rzeczy.
hmm, rzecz
Barbie i Ken - kurczę wiem, że nie trafię - ze
Star Warsów albo Star Treka... SW czy ST?
ST! Nie, SW. Może jednak ST? Nie wiem :(
wisiorki
koszmiczna Burda 
Dalej były rzędy kamer, telewizorów, mikrofonów i mnóstwo różnych innych urządzeń, które przydają się do kręcenia obrazu ruchomego, a których istnienia nie podejrzewałam :-)
kamery kiedyś
Najlepsza była część interaktywna i stanowiska przy których można było np. nagrać własny głos do konkretnej sceny. Albo dodać ścieżki dźwiękowej (cztery do wyboru - prawdziwa i trzy od czapy) do konkretnego fragmentu. Czy też dobrać efektów dźwiękowych do kawałka - wyciszono głos ślizgającej się opony, strzału, wybuchu i znowuż do każdego cztery do wyboru. Oczywiście najlepiej brzmią zawsze najbardziej absurdalne dźwięki. Taki film, jak wyklikaliśmy mógłby jednak Oscara nie dostać :-)

czwartek, 16 marca 2017

[Nowy Jork] gdzie Melania chodzi na zakupy?

Nie tylko diamentów Mąż poskąpił. W czwartek po pracy poszliśmy na idealnie zakupową wycieczkę! Na kilku kwartałach, głównie wzdłuż 57. ulicy swoje butiki mają między innymi (! tak, to bardzo niekompletna lista) Louis Vuitton, Chanel, Saint Laurent, Gucci, Armani, Prada, Tourneau, Givenchy, Tiffany, Dolce & Gabbana, Ralph Lauren, - kontynuować? No, ale tam Mąż Sęp też nic nie kupił. Może przestraszył się kordonu policji, stojącego w samym środku eleganckich butików - pod domem Melanii. Jej mąż zdaje się tak nie sępi...
no name butik 
kobieta powinna mieć jeden zegarek na każdy kolor sukienki, każdy
dzień tygodnia i każdy humor. Tak uważam ja. 
Gucci, sklep dla małych dzieci
Gucci, sklep dla dużych dzieci
dom Melanii, ujęcie 1., na dole policja
dom Melanii, ujęcie 2., na dole policja

poniedziałek, 13 marca 2017

[Nowy Jork] dwumian Newtona

W liceum na matematyce zadawano nam taką zagadkę z kombinatoryki - miasto jest narysowane na planie prostokąta - jest N ulic pionowych i M poziomych. Ile jest z dróg z lewego dolnego do prawego górnego rogu (zakładając, że wolno się poruszać tylko do góry i w prawo)? To proste: (N-1) po (N+M-2). Zadanie brzmi sztucznie, ale w NYC zyskuje sens. Nas z hotelu od biura dzieliło 20 ulic i 0 alej, ale - przecież nikt nie powiedział, że my nie możemy wychodzić poza prostokąt :-) W czwartek (skoro świt) nasza droga do biura wiodła przez High Line - park długości 2.33 km zbudowany wzdłuż (a właściwie: na) starej linii kolejowej.
 

niedziela, 12 marca 2017

[Nowy Jork] diamonds are a girl's best friend

Co za wieczór! Gdy Mąż mówi, że zabiera Cię na diamentową ulicę (47th na Manhattanie), serce zaczyna mocniej bić. Zaglądasz do internetów i czytasz - że dziennie suma rachunków za biżuterię na tej ulicy to 400 milionów dolarów, że w okolicy mają 2600 diamentowych biznesów. A potem zastanawiasz się, czy to będzie kolia czy tylko pierścionek. Marylin nuci w głowie, humor dopisuje, tyle tylko, że zapomniałaś, jaki przebiegły jest Twój luby - gdy już Cię doprowadził do rzeczonej ulicy, wszystkie sklepy zamknięte.
zamknięty :(
ten też :(
i ten :(
i ten :(
i ten :(
i Victoria's Secret też :( 
może następnym razem?

[Nowy Jork] eksplodujący arbuz

W środę był dzień na nowe doświadczenia - poszliśmy na nagranie programu telewizyjnego Live with Kelly. Pobudka o 6 rano (czy ja już mówiłam, że żadne z nas nie ma jet lagu? :(), kozaczki, rajstopy, sukienka, a nie, wróć, jeszcze śpię - rajstopy, sukienka, kozaczki, makijaż (w końcu będziemy w telewizji!). Do metra i o 7.15 meldujemy się pod siedzibą stacji abc, gdzie stoi już konkretna kolejka w dwóch rzędach - priority (bilety załatwiane odpowiednio wcześnie) i standard (pozostałe). Bilety są bezpłatne, zamawia się je przez internet (na www.1iota.com). Ja nasze rezerwowałam dwa tygodnie temu i to już za późno na priority. Ustawiliśmy się w dalszym ogonku. Bliżej telewizji stał priority, potem miejsce dla pieszych i kolejka standard.
ogonek priority
Czekaliśmy do mniej więcej 8.10-8.20, kiedy zaczęli wpuszczać do środka. Niby długo, ale na szczęście nie było bardzo zimno i nie padało. Na padanie się przez chwilę zanosiło, ale “opiekujący się” nami pracownicy telewizji (sprawdzający bilety, zagadujący, ustawiający ludzi w kolejki, pilnujący porządku” mieli kilka parasoli na podorędziu za jedyne 5 dollars, 5 dollars please. Ciekawe, czy cena by wzrosła, gdyby naprawdę zaczął padać deszcz. Dodatkową rozrywkę zapewnił pan ze sklepiku Live with Kelly, który wyszedł z naręczem bluzek (dla mężczyzn tylko jeden fason, to panie stanowią 90% naszej widowni), hoodies-ów, topów sportowych, kubków i torebek. Pokazał nam wszystko po kolei, wyjaśnił, dlaczego tak niesamowicie byłoby coś od niego kupić - będziecie mogli ze swojego kubka “live with Kelly” pić herbatę dokładnie w tym samym momencie co Kelly - aaaaaaaaa! Namawiał też, żeby - jeżeli jest się w kolejce z kimś, zostawić tego kogoś, żeby trzymał miejsce, a samemu pójść do środka robić zakupy - wprawdzie stoisko jest zaraz przy bramkach z wykrywaczem metalu, ale to nie szkodzi, można wejść poza kolejką, kupić i wrócić do ogonka. Aha, a jest się samemu, to on postoi za tego kogoś i też można iść. Uch.

Wreszcie przyszedł czas, że i my mogliśmy wejść do środka. Najlepsze miejsca były już pozajmowane, mogliśmy wybrać słabe na dole (i tak nie byłoby nas widać w telewizji) albo w pierwszym rzędzie na górze (na pewno nie będzie nas widać w telewizji). Wybraliśmy te drugie.
To my, to my, to my! Jednak byliśmy w telewizji!
jeszcze pusto, kilka minut przed 9
Atmosfera w studiu super - ludzie bawili się znakomicie, w większości byli to pewnie fani oglądający show regularnie w telewizji. Pan realizator pokazał, jakie gesty znaczą proszę klaskać, a jakie już wystarczy. Sam show - no cóż, nie były to ambitne dyskusje o literaturze, ale też dzięki temu wszystko rozumieliśmy. Z Kelly współprowadził Christian Slater (pan Robot z Pana Robota, to właściwie ciekawe, bo rola tytułowa, ale drugoplanowa - Piotrek oglądał pierwszy odcinek w samolocie), goścmi byli Keri Russell (kluczowa postać z jednego z moich ulubionych seriali The Americans), tancerka i aktorka Jenna Elfman i pan z baby zwierzątkami (niedźwiadkiem, szopami, mrówkojadem i kangurem). Co jakiś czas (częściej niż rzadziej) były przerwy na reklamy i wtedy na scenie pojawiało się więcej ludzi - makijażystów, sprzątających (np. konfetti z poprzednich ujęć), dostawiających nowe elementy na scenie, doradzających, ale też kompletnie losowych gości - np. pan z synkiem wpadł powiedzieć “hi”, a Kelly zagadywała publiczność.
wchodzą!
trzy osoby rozmawiają, reszta nadzoruje (uwagi i podpowiedzi pisane
markerem na białej tablicy
niedźwiadek
Nagranie trwało godzinę, a potem Kelly dogrywała dwa krótsze video z Science Bobem, w których przeprowadzali eksperymenty naukowe: nurka Kartezjusza, wkładanie róży do miski z ciekłym azotem, jedzenie popcornu z ciekłego azotu, zanurzanie balonu do ciekłego azotu... Umieścili też litrową butelkę z owym wspomnianym już ciekłym azotem do wydrążonego arbuza, zamknęli w wybucho-odpornej klatce i - co było dalej? Dalej było bum :-)
przed
po