Atrakcja rano, atrakcja wieczorem. W poniedziałek był to musical na Broadwayu. Aha, wow! Poszliśmy na Kinky Boots do Al Hirschfeld Theatre. Start - ósma wieczorem. Pod budynkiem dużo ludzi, sprawdzają bilety. Wchodzimy i pierwsze zaskoczenie - dwa stoiska. Po lewej można kupić koszulkę Kinky Boots, torbę Kinky Boots, kubek Kinky Boots, plastikową szklankę Kinky Boots, smycz Kinky Boots, notes Kinky Boots... - mam kontynuować? Po prawej stanowisko z napojami - piwo, wino, drinki. Drogo - wino po 14$ za kieliszek, chociaż właściwie kieliszek to nie to słowo, bo napój dostaje się w plastikowym przezroczystym kubku z czerwonym napisem Kinky Boots, woo hoo, do popijania między piosenkami...
Na schodach zaczynamy się rozglądać i tu - drugie zaskoczenie. Dla mnie wyjście do teatru to jest coś, okazja, też żeby się lepiej ubrać i nacieszyć chwilą. Wzięliśmy ze sobą za Ocean eleganckie buty (kozaczki, garniturowe) - i lepsze ubranie (koszula, wizytowe spodnie, wieczorowa sukienka, rajstopy). I w tych eleganckich ciuchach trochę się wyróżnialiśmy w morzu dżinsów i t-shirtów... Mąż:
dobrze, że nie wziąłem garnituru...
Na sali dużo ludzi, chociaż niektóre rzędy całe wolne - na przykład ten przed nami jako ostatni w danej kategorii cenowej. My siedzieliśmy na samym końcu, daleko od sceny, ale w środku, więc nie było tak źle. Trzecie zaskoczenie przyszło po zgaszeniu świateł. Kiedy już oficjalnie zamknięto drzwi, rozpoczęły się wędrówki ludów - ludzie masowo przesiadali się niżej i bliżej. My też może byśmy się przesiedli, ale wybrałam miejsce w samym środku (na środku widać najlepiej, nie?), a nasi sąsiedzi nie kwapili się ruszyć, więc zostaliśmy.
Czwarte i ostatnie zaskoczenie do reakcje ludzi. Ja rozumiem klaskać, ja rozumiem głośno i emocjonalnie klaskać, ale tam po prostu był dziki ryk. Różne "uuu", "aaa" i cały inny repertuar odgłosów wyrażających zachwyt, zauroczenie, afirmację. Ale całkiem uzasadnione - show był fenomenalny!
 |
reklamują w metrze, więc chyba będzie dobre? |
 |
Al Hirschfeld, czekając na wejście |
 |
scena, czekając na zgaszenie świateł (ciągle tylko na coś czekamy!) |
 |
koniec! nie ma na co już czekać, było ekstra! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz